Kiedy zaglądam czasami do dyskusji i memów o Kościele na
facebookowych grupach ateistów i lewicy oraz do ichniejszej
publicystyki okazuje się, że poza wyciąganiem grzechów Kościoła,
z duchowieństwem na czele, ich ulubionym zajęciem jest wyśmiewanie
mówienia o działaniu złego ducha. Jeśli spytać samych katolików
o ten temat, można spotkać dwie skrajności. Jedną z nich jest ta
kontrowersyjna medialnie – postrzeganie katolicyzmu głównie przez
pryzmat zagrożeń duchowych i ciągłe poruszanie tego tematu. Z
drugiej strony spotkałem w jednej z internetowych społeczności
pewną osobistość, która szatana zupełnie lekceważy, szkaluje
postrzeganie życia duchowego jako walki z „przeciwnikiem naszym,
diabłem, jak lwem ryczącym, krążącym szukając kogo pożreć”
(1P 5,8) a wszystkie pokusy zrzuca na żądze ciała. A ja sądzę,
że mam receptę na ten dylemat. Niebędącą efektem mojej
mądrości, ale wypływającą z samej esencji Bożej Mądrości,
obecnej w nauczaniu Kościoła Świętego, Matki Naszej.
Rzymski poeta Horacy czerpiąc z filozofów greckich stworzył
określenie aurea mediocritas – złoty środek, w swojej pieśni
zawarł myśl:
„Kto złoty sobie upodobał umiar,
ten się uchroni przed nikczemną nędzą
i przed zawiścią, która zawsze ściga
bogate dwory.” (Carm. II.10,5-8; tłum. Andrzej Lam).
ten się uchroni przed nikczemną nędzą
i przed zawiścią, która zawsze ściga
bogate dwory.” (Carm. II.10,5-8; tłum. Andrzej Lam).
I
to właśnie aurea mediocritas jest tym
rozwiązaniem. Miałem to
szczęście, że w czasie formacji w Ruchu Światło-Życie spotkałem
wspaniałych kapłanów, którzy mi przekazali tę ideę. Nie możemy
szukać zagrożeń wszędzie jak szaleńcy: w Hello Kitty, klockach
Lego, grze w Diablo (jednej z moich ulubionych gier swoją drogą)
albo tego typu rzeczach. Kiedy to robimy, paradoksalnie działamy z
korzyścią dla Lucyfera, bo ośmieszamy Kościół, który jest
jedyną ochroną. Chodzi o to, by uświadamiać sobie co jakiś czas,
że życie to walka (ale nie za często i nie
na każdym kroku). Że
czyhają na nas niebezpieczeństwa. Tak, w tych słynnych amuletach,
wróżbach, horoskopach, jogach i innych rzeczach wymienionych w
Katechizmie Kościoła Katolickiego, które łamią I przykazanie
Dekalogu, również – bo pokładamy ufność w czymś innym niż
Bogu i otwieramy serce na szatańską moc. Że opętania są rzeczą
prawdziwą a Zły jest istotą inteligentną, co potwierdza fakt, że
egzorcyści mają bardzo dużo pracy. Ale nie kończmy mówienia o
szatanie na nim samym! To Chrystus jest Alfą i Omegą, Początkiem i
Końcem, jak mówimy w czasie Wigilii Paschalnej. Niech więc
wszystko zaczyna się i kończy na Jezusie! Sam w swoim życiu
przekonałem się, że słowa św. Pawła są Prawdą, że Jego
Najświętsze Imię ma wielką moc a Ciało Chrystusa jest
stuprocentową ochroną przed atakami wroga. Także pamiętaj, drogi
czytelniku, nie dopuść do tego, by mówiąc o zagrożeniu duchowym
nie powiedzieć o Jezusie.
Podsumowując
– sami uzbrójmy się w Ducha Świętego i nie róbmy nic innego
niż głoszenie Jezusa. Nie dopuśćmy do tego, że będziemy żyli w
paranoicznym świecie podszytym ciągłym szukaniem zagrożenia w
przedmiotach codziennego użytku i zwykłych osiągnięciach kultury.
A jednocześnie nie dajmy sobie wmówić, że duchowość jest czymś
innym niż walką, w której jesteśmy wygrani, bo jesteśmy po
właściwej stronie. Dojdzie wtedy do mentalnej kapitulacji a wiara w
nieistnienie lub brak działalności diabła to jego największy
sukces.
Radosław Szalek jak zwykle z rigczem
OdpowiedzUsuń