źródło: InoNet.pl |
Jak
to odpowiadał pewien rabin ze „Świata według Ludwiczka” :
jeden rabin powie tak, inny powie nie. Nie można przecież przeoczyć
pewnych oddolnych świetnych katolickich inicjatyw, pomysłów i
rozwiązań. Absolutnym liderem katolickiego youtube’a jest
oglądany przeze mnie na co dzień ojciec Adam Szustak OP, znany z
kanału „Langusta na Palmie”, dzięki któremu podejrzewam nie
tylko ja, ale tysiące albo miliony ludzi mogło się dowiedzieć
rzeczy potrzebnych do dobrego przeżycia swojego życia. Moi znajomi
z grupy „Jak będzie w akapie? – sekcja katolicka?” założyli
internetowe czasopismo Adeste. Użytkownicy smartfonów dzięki
polskim programistom mogą z łatwością codziennie sięgnąć po
Pismo Święte (także z komentarzem czy refleksjami do lectio
divina) i Brewiarz, dzięki aplikacjom o takich właśnie nazwach.
Mamy kilka katolickich (lub czasami tylko przypominających
katolickie…) grup facebookowych, portali internetowych i fanpage’ów
z memami. Sam nauczyłem się kilka lat temu poświęcać Bogu mój
wolny czas spędzony w internecie, tam o Nim rozmawiać i poszukiwać
Go. Tylko niestety, to moim zdaniem za mało w perspektywie całego
katolickiego społeczeństwa.
Potrzebujemy
dużo większego wsparcia naszych pasterzy w dobie, kiedy tyle owiec
jest zagubionych w internetowej rzeczywistości i nie potrafią z
niej korzystać, prowadząc bezproduktywne rozmowy, karmiąc się
nienawiścią i odbierając coraz gorsze treści, jak pornografia.
Musimy przestać słyszeć z ambon i na katechezach o „tych głupich
młodych ludziach, co tylko są zapatrzeni w te srajfony i
komputery”. Już wyświęcono trochę roczników kapłanów
wychowanych w internetowej rzeczywistości. Może to oni poprowadzą
technologiczną rewolucję w Kościele, podpowiedzą nam jak
korzystać z nowoczesnych technologii ku chwale Bożego Imienia? To
dobry moment na powrót Kościoła, który będzie kagankiem oświaty,
nauki i kultury – czas więc może na papieską encyklikę
dotyczącą Internetu i ewangelizacji z jego użyciem? Oczywiście,
to tylko moje pobożne marzenie przy aktualnym papieżu, bo lepiej
zająć się wprowadzaniem chaosu w nauczaniu dotyczącym
nierozerwalności małżeństwa i ekologią, ale kiedyś będzie
następny, może młodszy, rozumiejący internetową rzeczywistość.
Póki
jednak żyjemy w takiej a nie innej rzeczywistości róbmy co możemy.
Pamiętajmy, że będziemy się na końcu rozliczać ze spędzenia
każdej sekundy, każdego słowa nie tylko powiedzianego, ale i
napisanego. Może tutaj odzywa się moja dominikańska duchowość i
chęć głoszenia zawsze i wszędzie, ale nie możemy zapomnieć, że
Internet jest miejscem intensywnej walki dobra ze złem, gdzie mamy
możliwość stanięcia po stronie dobra. Najpierw nakarmienia się
Bogiem z pomocą nowoczesnych technologii a później mówienia o Nim
innym. Nawet za pomocą memów.
Komentarze
Prześlij komentarz