Źródło: Shazam.jpg |
Muszę się przyznać, że kompletnie nie rozumiem aż takich zachwytów. Ten tytuł ma 3 warstwy. Z jednej strony dostaliśmy naprawdę zabawną komedię. Do tego dorzucono składającą się z kilkunastu scen ckliwą obyczajówkę, momentami dość solidną, w 2-3 scenach łapiącą za serce. Niestety, na trzecim miejscu jest zupełnie niczym niewyróżniający się film superhero, opowiadający o pochodzeniu tytułowej postaci (a w zasadzie kolejnego jej wcielenia). Mamy zupełnie mdłego złoczyńcę jak każdy inny, bez żadnej głębi, kierującego się tylko zazdrością i kompleksem mniejszości. Trochę scen akcji wzorujących się na klasycznych ujęciach z produkcji z superludźmi w kostiumach. I do tego próbę parodiowania superbohaterszczyzny jako całości, ale umówmy się. znajdziemy masę produkcji robiących to lepiej. Od "Kick-Assa" i "Hancocka" zaczynając, przez "Deadpoola" a kończąc na takich arcydziełach jak "Kleszcz", "LEGO Batman" i pierwsza część "Iniemamocnych".
Źródło: Shazam1_blog_5c08919fdb33e1.51415628.jpg |
Obok niezłych żartów zdecydowanie jako największą zaletę "Shazama" wymieniłbym popisy aktorskie. Zachary Levi wydaje się urodzony do zagrania dzieciaka, który niespodziewanie dostaje moce, nie za bardzo wie z nimi zrobić a jednocześnie staje się celebrytą, czerpiąc z dziedzictwa pozostałych gości w rajtuzach. Bardzo mi odpowiadała wizja sympatycznego, ale pogubionego Billy'ego Batsona, zaprezentowana przez młodego Ashera Angela (szczególnie jego bogata mimika), w przeciwieństwie do gburowatego buca w komiksowej serii "Justice League" we wspomnianym New 52. Reszta jego przybranego rodzeństwa też nie pozostawała w tyle, co dawało rewelacyjny efekt komediowy. Jeśli chodzi o aktorów, to szkoda potencjału brytyjczka Marka Stronga, wcielającego się w rolę głównego złego, Doctora Sivanę, zaprzepaszczonego przez scenariusz, niedający mu się wykazać.
Jeśli chodzi o pozostałe kwestie techniczne nie odnotowałem nic, co by jakoś znacząco wyróżniało ten tytuł na tle innych wysokobudżetowych produkcji. Nie zauważyłem żadnych wyjątkowych ujęć czy sposobów montażu, które by zapadły w pamięć. Wizualnie na pewno nie był to poziom największych hitów z gatunku. Muzyka i dźwięk...z jednym wyjątkiem – napisami końcowymi – po prostu nie przeszkadzały. Niektórzy mówią, że to oznacza, że są one idealne, nie wiem jednak czy tym razem to na pewno prawda.
Źródło: 7873669.3.jpg |
"Shazam" to film solidny, z paroma ważnymi zaletami, do którego może jeszcze wrócę w swoim czasie. Ale cały czas od kiedy wyszedłem z seansu krąży mi po głowie pytanie "nad czym oni się tak zachwycają"? Czy ja nie dostrzegam tutaj czegoś, co powinienem? Gdyby ktoś znajomy zapytał mnie czy warto iść do kina na to nowe coś od DC, odpowiedziałbym "Jeśli już i tak oglądasz wszystkie filmy DC albo po prostu chcesz pośmiać się trochę z niezłej komedii, to tak. Jeśli liczysz na świetny film superbohaterski, to niezbyt.". Ode mnie mocne 7/10, dążące bardziej do 7,5 niż w dół.
PS Zostańcie na sceny końcowe. O ile pierwsza to zwykłe zapowiadanie przyszłych filmów, to druga to jedna z najlepszych czysto komediowych scen po napisach. Odczułem wielką satysfakcję z tego, że poczekałem, świetny smaczek szczególnie dla fanów siedzących w fandomie DC.
Zdziwienia nie ma. Fanką filmów o superbohaterach może nie jestem, ale parę filmów obejrzałam z przyjemnością. Ten w ogóle nie zachęca osoby spoza środowiska. Odnoszę wrażenie, że przez nasycenie superowymi filmamj superbohaterowie stracili swój powab dla szerszej publiki :)
OdpowiedzUsuńNapisz coś o grach planszowych! Tak technicznie
Myślę, że ta kwestia powabu dotyczy tylko DC. Dla ludzi uwikłanych w serial Marvel Cinematic Universe nie ma już ratunku :P Mija 11 lat od premiery pierwszego filmu z uniwersum a dalej ludzie się jarają i zwykli, nieczytający komiksów, zjadacze chleba chodzą masowo, przynajmniej moi znajomi, odnoszą te filmy bardzo dobre wyniki finansowe.
UsuńNapisałem gdzieś w 2017 roku felieton o przyszłości kina superbohaterskiego do rekrutacji do IGN Polska, byłem zadowolony z tego tekstu, ale jakoś nigdy nie ujrzał światła dziennego. Może to zrobię tutaj, na blogu, dodając perspektywę tych dwóch lat, które minęły.
A o grach planszowych chętnie napiszę. Jeśli masz jakiś konkretniejszy pomysł o czym chciałabyś przeczytać, to chętnie przyjmę propozycję tutaj/na priv/przy naszym spotkaniu ;)