Miłość i Miłosierdzie – recenzja

Znalezione obrazy dla zapytania miłość i miłosierdzie plakat


Bóg jest Miłością. Ta Prawda znaczy dla mnie więcej niż całe moje życie, więc przyznaję się: tak, bałem się, wchodząc do kina, nie wiedząc co zobaczę. Kolejne ckliwe dziełko miernej jakości, ośmieszające ideę, na miarę protestanckich "Bóg nie umarł" czy "Spotkania"? Wielki portret Chrystusowego Miłosierdzia jak "Pasja"? Jakiś bardziej lub mniej dziwaczny dokument o siostrze Faustynie i Całunie Turyńskim?

Muszę powiedzieć, że to zdecydowanie najtrudniejsza recenzja w moim życiu. Kiedy patrzę rozumem, kiedy patrzę okiem osoby która widziała wiele gorszych i lepszych filmów, reagującej alergicznie na polską kinematografię XXI wieku w 95 % przypadków, to widzę techniczne niedoskonałości obejrzanego przeze mnie dzieła w jego fabularyzowanej części (tj. przedstawieniu najpierw życia i dzieła siostry Faustyny i księdza Michała Sopoćki oraz tego, co działo się z kultem Bożego Miłosierdzia). To aktorskie niedomaganie. Ten patos. Te złe wizualnie momenty. Jednak kiedy patrzę innymi częściami rozumu i resztą mnie mam głębokie przekonanie, wiem, że ten film jest w pewien sposób podobny do samej siostry Faustyny: osoby mocno niewyedukowanej, prostej, piszącej swój dzienniczek z błędami ortograficznymi i niepotrafiącej malować. Obraz technicznie niedoskonały, ale będący skutecznym narzędziem w przekazywaniu prawdy o Bożym Miłosierdziu. Żebyśmy jednak się dobrze zrozumieli, jeśli chodzi o drugą połowę "Miłości i Miłosierdzia" – czyli dokument składający się z wywiadów z realnymi osobami i prawdziwych nagrań – nie mam jej nic do zarzucenia. Zrealizowano ją profesjonalnie, naprawdę przyjemnie się tych osób słuchało, mówiono od serca a jednocześnie merytorycznie. Co ciekawe, pewną część czasu poświęcono naukowej warstwie całej sprawy. Historycznym i archeologicznym badaniom a także temu, co reklamowane jest na plakatach filmu, tzn. niewątpliwym naukowym dowodom na to, że mężczyzna z Całunu Turyńskiego i obrazu Jezusa Miłosiernego to ta sama osoba, choć nie wzorowano się na tym wizerunku.


Źródło: Wikipedia

Pod koniec tego filmu płakałem po raz pierwszy od dzieciństwa. Jeden powód to żal, że ten film trafi nie tam, gdzie powinien. Zdaję sobie sprawę, że obejrzą go pewnie jakieś mocno katolickie środowiska a później wyląduje na TVP w niedzielne popołudnie między Familiadą a nowym serialowym hitem stacji. A powinien ze swoim orędziem trafić tam, gdzie jest taka ciemność, że nic już nie widać, gdzie nie ma już żadnej nadziei. Wtedy jako receptę zastosowałem powtarzanie trzech kluczowych słów z filmu, które również przewijają się w mojej głowie każdego dnia kilkadziesiąt razy: "Jezu, ufam Tobie". Drugi, dużo ważniejszy, powód to prawda o tym, że zupełnie nie rozumiem Bożego Miłosierdzia. Na to już nie znalazłem żadnego rozwiązania, bo tak jest i już nigdy Go nie zrozumiem.  "Niebo i ziemia może się odmienić, ale nie wyczerpie się Miłosierdzie Boże.". Jeśli jakieś jedno zdanie ma wam zostać w głowie z tego tekstu, niech to będzie właśnie to. A sam film? Cóż, jest taką mieszanką wszystkich trzech opcji wymienionych we wstępie. Ale bardzo się cieszę, że powstał, bo jeśli dotarł do choć jednej osoby, to było warto.

PS Tym razem również pozwolę sobie na małe post scriptum. Jeśli z powodu tego tekstu spotka mnie fala krytyki, hejtu, wyśmiewania, screenowania, unlike'i, bo Dzban hurr durr nawiedzony katol i to nie jest profesjonalna recenzja – trudno, byłem na to gotowy zabierając się za ten tekst. Powiedzcie Miłosiernemu, że zachowałem się jak trzeba ;)

Komentarze

  1. Szkoda mi Ciebie. Kiedyś na pewno dojdziesz do wniosku, że byłeś w przeszłości chory - bo ślepa wiara w "Miłosierdzie Boże" (cokolwiek to znaczy) jest wyraźnym świadectwem problemów psychicznych. Nie ma żadnego boga, są za to ludzie, którzy obsesyjnie wyznając mu miłość, krzywdzą innych. O zbyt wielu takich przypadkach słyszymy ostatnio, zwłaszcza w Polsce. Mam nadzieję, że zmądrzejesz. Wtedy na pewno nie będziesz tak szalenie złym filmom wydawał quasi-pozytywnych recenzji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz